Jakie płytki są najłatwiejsze do utrzymania w czystości w kuchni?
Wyobraź sobie poranek. Kawa pyrka na kuchence, światło wpada przez okno, a Ty boso stoisz na podłodze, która wygląda jak nowa… mimo że wczoraj gotowałeś spaghetti z trzema sosami naraz. Brzmi dobrze? No właśnie. Bo kuchnia to miejsce akcji – gotowanie, krojenie, rozlewanie – życie! I właśnie dlatego wybór odpowiednich płytek to nie tylko kwestia stylu, ale i sprytu.
Błyszczące? Matowe? A może coś pomiędzy?
Zacznijmy od podstaw: łatwość w utrzymaniu czystości to nie to samo co „niebrudzenie się”. Bo, umówmy się – w kuchni i tak coś kapnie. Pytanie tylko: jak szybko można to ogarnąć, żeby nie wyglądało jak po bitwie na sos pomidorowy?
Błyszczące płytki, np. te od Marazzi, potrafią wyglądać jak tafla jeziora o świcie – cudownie odbijają światło i dają wrażenie większej przestrzeni. Ale mają jedną wadę – każdy odcisk palca i każda kropla po herbacie są jak billboard: „byłem tu!”. Jeśli nie masz w sobie duszy poganiacza mopów – lepiej postaw na delikatny półmat albo strukturę z mikroteksturą.
Tutaj na scenę wchodzą np. płytki Geotiles – mają powierzchnię, która skutecznie „maskuje” codzienne życie, ale wciąż daje poczucie elegancji. Dla zabieganych to wybawienie.
A co z kolorem? Tu zaczyna się zabawa.
Ciemna podłoga w kuchni? Jasne, wygląda zjawiskowo. Ale! Jeśli masz psa, który uwielbia zostawiać ślady łap po spacerze w deszczu – może nie być to najlepszy pomysł. Z kolei biel i jasne beże, jak te z kolekcji Opoczno czy Tubądzin, świetnie odbijają światło i wprowadzają powiew świeżości, ale potrafią bezlitośnie pokazać każde zabrudzenie... pod warunkiem, że są supergładkie. Klucz? Szukaj płytek o strukturze piaskowca lub betonu – lekko nakrapianych, z drobnym wzorem, które skutecznie "oszukują oko".
W tej kategorii cudownie odnajdują się Dunin i Peronda – ich kolekcje często mają ten artystyczny twist, który pozwala zamaskować drobny bałagan, jednocześnie dodając wnętrzu charakteru. Idealne do kuchni, w której coś się dzieje!
Kolorystyczne triki – kuchnia mała i duża
W mniejszych kuchniach warto iść w jasne płytki – piaskowe, kremowe, chłodne beże lub nawet delikatne szarości, jak z minimalistycznej linii Tubądzin Monolith. Chcesz dodać głębi? Postaw na płytki z subtelnym wzorem przypominającym tkaninę lub kamień – nie przytłaczają, a robią robotę.
W większych kuchniach możesz sobie pozwolić na więcej – tu królują ciemne antracyty, głębokie granaty, a nawet modne zielenie i bordo, jak w kolekcjach Marazzi Mystone albo Peronda FS. Ważne, by nie robiło się zbyt ciemno – dlatego zawsze równoważ je meblami w jaśniejszym wykończeniu: drewno, wanilia, bielone dęby. Złoto lub czerń w dodatkach? Czysta magia.
Styl, który nie pyta o metraż
Dla fanów stylu industrialnego – płytki imitujące beton lub stare drewno, np. z serii Geotiles Cemento albo Opoczno Wood Concept. Często mają fakturę, która świetnie ukrywa wszelkie smugi, a do tego wyglądają jak wyciągnięte z nowojorskiego loftu.
Z kolei miłośnicy klimatów boho lub retro mogą sięgnąć po mozaiki Dunin – zwłaszcza te z geometrycznymi wzorami, które wracają do łask. Są nietypowe, przyciągają oko, a drobny wzór sprawia, że nie trzeba biegać z ściereczką co pięć minut.
Technologia, która myśli za Ciebie
Współczesne płytki to nie tylko kolor i faktura, ale też sprytna technologia. Płytki Tubądzin z powłoką antybakteryjną czy Marazzi o podwyższonej odporności na plamy i środki czyszczące to nie marketingowa ściema – naprawdę pomagają utrzymać kuchnię w stanie „Instagram-ready”, bez codziennego szorowania.
Antypoślizgowość? W kuchni, gdzie woda i oliwa płyną szerokim strumieniem – obowiązkowa. Wybieraj płytki z oznaczeniem R9 lub R10 – to nie tylko komfort, ale i bezpieczeństwo. Zwłaszcza jeśli dzieci lub goście z zamiłowaniem do skarpetek wpadną na herbatę.
Podsumujmy to
Jeśli zależy Ci na płytkach, które przetrwają niejedną kulinarną rewolucję i nie będą wymagały codziennej interwencji z mopem w ręku – postaw na półmatowe powierzchnie, stonowane kolory z drobnym wzorem i dobrej jakości wykończenie.
Z marek warto rozważyć: Tubądzin – za ich technologię i minimalizm, Dunin – za wzornicze perełki, Geotiles – za styl z pazurem, Opoczno – za sprawdzone klasyki, Peronda – za odwagę w projektowaniu, Marazzi – za technologię i elegancję.
Bo kuchnia to nie laboratorium. To serce domu. I dobrze, żeby miało solidną, piękną i łatwą w ogarnięciu bazę. A płytki, które wybierzesz, będą grały tu pierwsze skrzypce – nawet jeśli na stole stoi tylko jajecznica.